wtorek, 9 kwietnia 2013

pierwsze słoneczne promienie...

Kładąc się spać nad ranem (z wczoraj na dziś) słyszałam, 
jak za oknem ptaszki śpiewają,
później jednak ten odgłos stał się bardziej krzykliwy 
i dopiero po chwili uzmysłowiłam sobie,
że to już nie ptaszki śpiewają, 
a zwykły telefon dzwoni
(W "DNN"-w dzień mojego relaxingu !!!, 
w dzień, kiedy miałam spać do południa, 
w chwili kiedy złapałam drugi sen, 
w momencie zwykłego ludzkiego odpoczynku....
Jednym słowem okropieństwo !!!).
Wiedziałam, że muszę wstać, bo "dzwoniący" nie odpuści
i będzie tak grał na moich nerwach,
 aż osiągnie swój cel- i.....osiągnął ;-)
Nie był to miły dźwięk dla moich uszu o 8:40, tym bardziej po nie przespanej nocy.
Dlatego też dzwoniący usłyszał w słuchawce dość nie przyjazne HALLO !! ;-P
Rozmówca od razu się zorientował, że mnie obudził 
i zaraz kulturalnie przeprosił,
ale po dłuższej chwili wiedziałam, 
że i tak na tej porannej pogaduszce się nie skończy,
więc siłą rzeczy w DNN-"dzień nic nie robienia",
trzeba było się ogarnąć i szykować do wizyty.
Kiedy już obskoczyłam wszystkie okoliczne sklepy, 
bazary, piekarnie i nawet stomatologa, 
i przede wszystkim przygotowałam pyszne śniadanko
dla mojego wspaniałego M.
to wreszcie zaliczyłam poranną gimnastykę, 
do której trochę początkowo ciężko było mnie
dziś przekonać, przypomnę,
nieprzespana noc za mną i b.głośny ranny tel.
Ale po chwili już byłam w transie,
nawet wymyśliłam nazwę na ćwiczenie
 mięśni ud i tyłka, a zarazem na ujędrnienie skóry,
(Ja ćwiczę to tak, jakbym chciała kogoś kopnąć,
czyli mocny wymach wyprostowaną nogą
do przodu i taki sam do tyłu),
mianowicie" Ćwiczenie na cellullozzę" ;-)
Jak ktoś mnie zapyta: "Na co jutro ćwiczysz,
albo na jaką partię mięśni??".
Albo w ogóle ktoś zapyta,:
"Po co Ty ćwiczysz,
przecież dobrze wyglądasz?".
 To ja wtedy jemu ładnie odp.:
Na " Kafle brzuszne i Cellullozzę udową"
 :-D
Nic tak nie poprawia humoru,
jak poranne "siódme poty" i oczywiście poranny spacerek
 -dziś w iście pełnym, intensywnym słońcu ;-)
Aż te promienie w oczy mnie szczypały.
Tyle czasu w samej bieli i szarościach, a tu nagle...
taka gromada barw i światła w jednej chwili.
Nic dziwnego, że po takiej dawce promieni UV
i kolorów zarazem,
(dodam, że z samego rana), łzy same napływają do oczu.
A grymas twarzy wygląda wtedy wiadomo,
mało atrakcyjnie :-D
Ale co tam oczy, co tam wyraz twarzy,
ważne co w naszej duszy,
a dziś niewątpliwie poczułam ciepło głęboko w środku i
tuż po powrocie z dworu,
zasiadłam od razu do stolika i wypiłam ulubioną kawkę,
w najulubieńszej filiżance,
do tego spożyłam ulubione ciacho
i wszystko to stało się
w miejscu, które po prostu uwielbiam :-)
A promienie słoneczne??Także przyszły ze mną do domu
 i pokusiły o kolejne kolaże....
Potem szybko zasiadłam do komputera, 
zajęłam się obróbką fotek i nagle przypomniałam sobie, 
że zaraz goście i znowu czasu ubyło...
Potem to ja byłam dzwoniąca, aż do momentu powrotu mojego M.
I teraz jest już kolejny dzień, a jeszcze godzinkę temu miałam wolne;-)
No cóż trzeba się zaraz zmywać,
bo rano znowu okaże się, 
że ptasi śpiew to zwykły dzwonek,
tym razem będzie to budzik.
No ale już za dwa dni kolejny "DNN"
 i mam nadzieję, że też będzie pogodny,
baaardzoooo słoneczny... ;-)

Reasumując w "dzień nic nie robienia" odpoczęłam należycie.
Jak na pracusia przystało,
a nie jak to miało miejsce w niedzielę.
Od maszyny ciężko było mnie oderwać,
a dziś nawet do niej nie zagaiłam,
trudno się dziwić skoro wczoraj tak mi dopaliła ;-)
Wtem biorę się za wklejanie fotek,
skąpanych w kwietniowym słońcu 
i nie tylko ;-)

A krótko po tym zawijam do portu,
by znowu tu przypłynąć z dwudniowej wycieczki po szarej rzeczywistości,
by znowu przytargnąć kolejną historią z butelki,
którą wrzucę później do morza postów, 
z myślą i nadzieją, że kiedyś ktoś ją wyłowi
i z przyjemnością przeczyta.
A potem zrozumie, że dla mnie zwykły dzień
to też dzień niezwykły ;-)
Wart zapamiętania... a przynajmniej krótkiej refleksji ;-)
A teraz mówię zwykłe dobranoc,
 ale niezwykle subtelnie i bardzo cicho, 
bo co niektórzy to już dawno śpią
i pewnie teraz miło śnią ;-)
Ciiii...


Wiosnę poczułam i taką o to piosenkę uknułam :-D
Piosnka ta, jak większość moich wpisów
powstała pod wpływem chwili,
teraz jestem na etapie poszukiwania
wiosny na dworze, w domu i w sobie
 ;-)

"Moje ulubione barwy kuchni,
4 razy po 2 razy"
i śpiewamy:

REFRENY są najlepsze,
więc moja nutka zaczyna się
od niego, tak to idzie:

Tu różowy, tam niebieski,
a za nimi cztery freski.
Tu się mieni, tam się świeci,
Gdzieś na górze biały leci.

Reszta troszkę się tu gubi,
ale każdy się tu lubi,
zatem każdy ma swe miejsce,
jak te słowa w tej piosence

Tu różowy, tam niebieski,
a za nimi cztery freski.
Tu się mieni, tam się świeci,
Gdzieś na górze biały leci.

Niby morał śmieszny taki,
bo kolory to cudaki,
wciąż się gonią i szukają,
i szarości przeganiają,

A TERAZ WSZYSCY ZE MNĄ ŚPIEWAJĄ:

Tu różowy, tam niebieski,
a za nimi cztery freski.
Tu się mieni, tam się świeci,
Gdzieś na górze biały leci.

A tu czarny na czerwony
od tygodnia obrażony,
szuka sobie nowej żony,
bo się poczuł urażony,


Tu różowy, tam niebieski,
a za nimi cztery freski.
Tu się mieni, tam się świeci,
Gdzieś na górze biały leci.


Jak się teraz okazuje,
że nie wszystko tu pasuje,
że kolory to cudaki,
bo to przecież są
chłopaki :-) :-D

I ZNOWU REFRENIK

;-)
:-)
:-D
;-P

ukochane kolorki coraz mocniej widoczne...
wielbię to miejsce ;-)


elegancja Francja ;-)


powyżej bardzo wymyślna, romantyczna dekoracja,
wykonana z bardzo łatwo dostępnego materiału.
Najczęściej można ją znaleźć u panien i maturzystek,
mowa oczywiście o koronce 
z pończochy lub podwiązce 
:-D
Do wykonania takiej dekoracji należy przygot.:
-ostry nóż lub ostre nożyczki,
-kawałek ulubionego sznurka lub nitki,
- koronkę lub podwiązkę, 
i ...
romantyczna ozdoba gotowa!
:-)

ulubione ciacho zakrętacz, 
to iście przyzwoity przysmak.
Ma coś z pączka i rogala,
a swym smakiem mnie powala ;-)
mniam mmmm ;-)

powyżej prosta ozdoba z małej, pięknej widokówki,
z ulubionym, wymarzonym krajobrazem ;-)

Tę kartkę i wiele więcej a nawet mega więcej...
otrzymałam w prezencie od przesympatycznej,
zawsze uśmiechniętej osóbki,
mianowicie...
Iwonki, całej ubranej w skowronki :-)
Jest taka dobrotliwa i serdeczna,
że obdarowałam mnie, tymi cudaskami, aż po pachy.
Teraz ja powielam jej gest i dzięki niej,
obdarowywuję wszystkie wyjątkowe osoby :-)
Jeśli jest tylko okazja, to każdej miłej osóbce,
wręczam w podzięce i na pamiątkę,
tę właśnie cudną kartkę.
Tym sposobem mnożę i dzielę na 2
wszystkie dobre emocje i pozytywne myśli.

Pamiętajcie im więcej dajecie,
tym więcej czerpiecie.

DZIĘKUJĘ WAM MILUSIŃSCY!

ZA WSZYSTKIE PREZENTY,

ZA B.MIŁE SŁOWA I GESTY,

ZA TO, ŻE JESTEŚCIE,

ZA TO, ŻE BĘDZIECIE,

I ZA TO, ŻE WAS MAM! ;-)

SERDECZNIE WAS POZDRAWIAM
:-*





U mnie już parapet się zieleni... ;-)

Magnolcia też poczuła wiosnę
i teraz radośnie 
zielenieje i rośnie...


By to, co piękne i zniewalające
trwało zawsze wiecznie,
nawet, jakby to miało być,
tylko w naszej pamięci...
M.M. ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz