poniedziałek, 22 kwietnia 2013

czasem czasu braknie...

Z miesiąca na miesiąc,
z tygodnia na tydzień,
z dnia na dzień,
z godziny na godzinę,
z minuty na minutę,
z sekundy na sekundę...
KURDE BLASZKA,
braknie mi czasu...
:-)
Tyle mam do zrobienia, 
zwiedzenia, zobaczenia,
spróbowania,ugotowania.....
A tu wciąż zbyt mało czasu...
:-/
Od tygodnia "Kinia",(czyt. maszyna do szycia)
stoi rozebrana, aż po bębenek ;-)
bo....
nie mam wolnej chwili,
aby ja naprawić ;-/
Przy ostatnich robótkach ręczno-maszynowych
Kindzia po prostu zastygła
i...nie wiem czemu???:/
Rozebrałam ją do samego bębenka,
ale ona ani drgnie....
Zostawiłam ją w takim stanie,
aż........do dziś wieczora,
bo jak tylko wrócę z pracy-
późnym wieczorkiem,
to zabiorę się ponownie do operacji,
(która może trwać całą noc, 
ale co tam, wtorek wolny, 
to posiedzę troszkę przy niej,
aż ją przywrócę znowu do zycia;-))
Poza tym mam tyle planów,
projektów, pomysłów, fotosów itp.,
że z ogromną niecierpliwością 
oczekuję "DNN".
Jak tylko wstanę w DNN,
to od razu zabieram się za szycie 
francuskich poszewek,
bowiem obiecałam pewnej miłej osóbce,
że pochwalę się swoją nową kolekcją,
inspirowaną poszewkami z Werdzi :-)
No ale wiadomo jak jest,
do tego potrzeba naprawdę wolnego 
czasu, czystego umysłu, wypoczętego organizmu 
 i przede wszystkim sprawnej maszyny ;-)
Zatem wtorek będzie dniem całkowicie
pracowitym, ale w dobrym słowa tego znaczeniu,
czy jak to się tam mówi ;-)
Ja uwielbiam mieć zajęte ręce, 
właśnie w taki sposób jak :
szycie pięknych poszewek itp.,
czy też jakieś majstrowanie, malowanie, 
sprzątanie, dekorowanie, 
gotowanie itd. odpoczywam :-)
Nic nie robienie, to dla mnie jak nie oddychanie.
Muszę coś robić, by wiedzieć,
że żyję, że czuję, że jestem ;-)
Kiedy mam wolny dzień, 
to się zastanawiam...
od czego zacząć? :-D
A przez te dni pracujące po
10h, to nie mam czasu,
żeby zrobić coś dla przyjemności,
bo się zaraz nocka pojawia.
Tak jak dziś,
choć pracowałam tylko 6 godz.
Zawsze jest coś do zrobienia,
tylko ludzie, którzy nie mają
żadnych pasji, zainteresowań, 
czy też różnych...pomysłów 
na spędzenie wolnego czasu 
zwyczajnie się nudzą.
Ja nie wiem, co to znaczy 
nudzić się....... ;-P
bo mam tyle pomysłów,
że mogłabym co chwilę coś innego robić,
pichcić, przemeblowywać,
dekorować, szyć czy też choćby zwyczajnie spacerować 
po parku lub zoo z moim ukochanym "Alfikiem" :-D
Alfik to mój aparat foto. jak coś kocham bezgranicznie,
to nadaję mu imię lub pseudo ku pamięci,
tak jak poprzednikowi Alfika,
Samusiowi (Czyt.SAMSUNG) :-P
Nie mam dzieci, ani zwierzątka,
więc wszystkie moje sprzęciochy,
które sama nabyłam lub otrzymałam 
jako prezenciochy,
mają nadane przeze mnie nadzwyczajne imiona lub nazwy zdrobniałe
i tak dla przykładu:
Telefon to Smartfuś- najmłodszy w rodzinie, 
ma dopiero 1 m-c:-D
Laptop to Sonia, roczniak ;-)
Aparat to Alfik, ma już przeszło 2 latka,
więc z nim najczęściej wszędzie chodzę i biegam ;-)
Maszyna do szycia to Kinia, najstarsza z rodzeństwa,
rocznik 2011 ;-)
Poza tym mam do nich wszystkich totalny sentyment
i traktuję wszystkich należycie,
dbam o każde z osobna, szanuję, opiekuję się.
Czasem sama reperuję ;-)
A one bawią mnie i dają mi niezwykłą satysfakcję :-)
Każdy ma jakiegoś hopla na jakimś punkcie,
ja mam na punkcie fotografii, szycia i nowych zajęć.
Co rusz to wymyślam coś nowego,
teraz mam pomysł na wieszaczek do szpulek,
nawet materiały czekają przygotowane,
ale jak zwykle brak czasu...
Potem biorę się za półkę na szpulki,
ale przedtem wspomniane francuskie poszewki,
no i najważniejsze podusia dla malusia.
Jeszcze się nie chwaliłam, ale zostałam ciocią,
moje kuzynostwo te bliskie i te dalekie
się rozmnożyło, a ja tym samym 
zostałam szczęśliwą ciotką ;-)
Z jednej strony jest chłopaczek,
a z drugiej dziewczynka,
oboje śliczne i słodkie jak cukierki ;-)
Może kiedyś ich wyraźne fotoski
zaszczycą na moim blogu? :-)
Byłoby miło... ;-)
Z małym Leośkiem widzę się częściej,
więc ma już swoją zasłużoną sesję zdjęciową,
zaś z Amelcią zobaczę się dopiero w czerwcu,
ale też nie obejdzie się bez sesji,
 to już postanowione :-)
W czerwcu odwiedzam też kochanego
Wiktorka, który ma komunię w dzień ur. mojego M.
Wszystko ma ze sobą wiele wspólnego ;-)
Zatem przede mną same same słodkie chwile,
wszystkie bardzo miłe i niezapomniane, 
a wszystko będzie dokumentnie udokumentowane :-D
A tymczasem pokażę swoje ostatnie kolaże :-)
Znowu nie czuję, że rymuję :-D
No, ale wracając do tematu fotek,
jak tylko będę miała chwilkę,
to pokażę Wam fajną serię,
taką szczególną i niecodzienną.
Przede wszystkim będzie to sesja z pewnego,
niedawno odkrytego przeze mnie miejsca,
które zawładnęło me serce i duszę :-)
Jednak z braku wolnego czasu,
przedstawiam na razie jedynie 1%,
tego, co już niebawem pokażę,
w pełnej swej okazałości ;-)
Do miłego... ;-)
Buźka:-*


Pamiętacie smak oranżady z dzieciństwa?
Ja tak i lubię czasem do niego wracać ;-)




zakupiłam w Ikeice zegar, niebawem zawiśnie 
obok półki z pierdalansikami ;-)

guziki przybywają...
Poniżej prezencioszek od Inguni :-*
Zestaw doniczek na tacy + ręczniczek z seruchami
:-) 
Papucie dla Napoleonka z sympatycznego miejsca, 
o którym niebawem będzie u mnie głośniej ;-)
Poniżej buciki Leosia ;-)
Guziki miśki, to mój pomysł ;-)
a niżej szczęśliwa ciocia
na spacerku z Leośkiem,
jego mamą i leśną zwierzynką ;-)
Prawie jak w raju,
bowiem lasek lekko zaśmiecony...
Ludzie nie doceniają natury 
i jej nie szanują,
a szkoda, bo to prawdziwy
raj na ziemi...
Modna mama Leośka Agunia ;-)

A niżej żółwika przybija 2 m-czny Leoś :-D
SŁODZIAK :-*
A jeszcze niżej maleńka kruszynka
AMELCIA :-*
Tak więc zabieram się jutro do ostrej roboty,
ciocia z radością coś uszyje dla maluszków ;-)
oby Kindzia dała radę ;-)
Bo ja już łapię wprawę, 
nawet literki zaczynam 
wyszywać sama ;-P
A na dole moje cudne obrazki ;-)

Poniżej wyszyta literka P od słowa Paris,
będzie ono niedługo zdobiło poszewkę,
którą wreszcie-mam nadzieję
dokończę w DNN ;-)

Skandinawian ;-)



C.D.N. ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz