Piknik w Powsinie....oj kiedy to było...??Majówka, czyli dokładnie miesiąc temu,
Oj minęło szybko, tak jak od chwili urządzenia mojego,
kochanego różanego balkoniku.
Oczywiście nie do końca,
ale już jest po mojej myśli ;-)
kochanego różanego balkoniku.
Oczywiście nie do końca,
ale już jest po mojej myśli ;-)
Teraz mogę miło wspominać chwile,
które spędziłam z naturą w 4 oczy,
no i mogę wreszcie nadrobić zaległości,
które spędziłam z naturą w 4 oczy,
no i mogę wreszcie nadrobić zaległości,
bo właśnie od wczoraj rozpoczęłam urlopikowanie.
Pomimo, iż dokucza mi dość mocne przeziębienie
i bez antybiotyków nie dała bym rady,
i bez antybiotyków nie dała bym rady,
to już dziś czuję się na siłach by troszkę poklikać... ;-)
Na początek wspomniane i obiecane pyszności....
Takie rzeczy się jadło, nawet na różanecznikowym balkonie... ;-)
a niżej mój mały majestacik ;-)
I tu jeszcze nie omieszkam napomknąć o "Czułym oku i Dobrym wietrze" :-)
Myślę, że nie muszę tłumaczyć dlaczego? ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz