wtorek, 17 stycznia 2012

made in china...i nie tylko:)

Uwielbiam moje chińskie ozdóbki...
Gdybym tylko mogła, to większą połowę M.1, czy też 2 urządziłabym przede wszystkim w stylu chińskim, a drugą, mniejszą połowę w stylu góralskim, z lekkim zabarwieniem skandynawskim, ale bez przesadywności(Czyt. przesady) oczywiście, bo bym miała istny sajgon w domu:-D.
Tu smoki, obok budda, a gdzieś jeszcze tam kierpce i ciupaga:)
Niestety nie jest to moje M., więc muszę się zadowolić namiastką, tych dwóch przecudnych stylów, z domieszką trzeciego, które na moje nieszczęście tak bardzo się od siebie różnią i to jest w tym wszystkim najgorsze.
Nic na to nie poradzę, że różne style szalenie mnie fascynują. 
Aby pogodzić te odrębne od siebie style, musiałabym zamieszkać w górach, w chatce stylizowanej troszkę na góralską, lekko postarzaną, ale też z chińskim akcentem.
Oczywiście wszystko z subtelnym i taktownym doborem dekoracji, tak aby nie gryzło się jedno z drugim.
Chociaż czasami mam wrażenie, że tak się nie da, bo połączenie folkloru, czyli ludowych wzorów z orientem, mianowicie chińskimi literami, to jak poplątane z poplątanym.
Jednak z drugiej strony taki, potocznie mówiąc groch 
z kapustą jest nawet smaczny:).
Mętlik w głowie zatem dalej pozostaje. 
Od czasu podglądania blogów o wystroju prywatnych pomieszczeń, jestem przekonana, że mając taki wybór, to najprędzej zamieszkałabym w starej chińskiej chacie z odnowionymi meblami po prababciach, z wymarzonym wielkim kominkiem w salonie a w kuchni starym piecem na węgiel i drzewo . 
Częściej jednak myślę, że wszystkich stylów niestety nie da się zeswatać, przypominam to miałby być orient+folklor i jeszcze w tym dużo białych akcentów np. w podłodze, czy też ścianach, tak jak to występuje w stylu skandynawskim :)
No a gdyby tak sięgnąć do tych czasów, w których panowała 
w Chinach dynastia Qing(chińszczyzna+ludowizna="MONGOLIZNA")
Może właśnie taki styl byłby dla mnie najlepszym wyjściem w tej sytuacji, bowiem chińskie meble, lekko tknięte czasem wyglądają podobnie do tych, ze stylu skandynawskiego i góralskiego
Póki co mam o czym marzyć i snuć plany na przyszłość:) 
 
I właśnie po to jest ten blog, aby umilić swój czas, który dzieli mnie od przyszłości-teraźniejszością ;)
I tak oto pod wpływem pragnień, marzeń i planów powstała kolejna seria zdjęć moich ulubionych dekoracji, 
które codziennie cieszą me oko i budzą nadzieję na przyszłe ich wykorzystanie 
(w wymarzonym dla nich miejscu-i już wiadomo jakim:)
 
Poniżej przedstawiam b.cenny dla mnie prezent od mojej kochanej przyjaciółki I.L., 
jest to moja niestety jedyna figurka buddy, jak na razie(nie licząc mniejszej podobizny w postaci breloczka), jaką posiadam, 
ale na niej poprzestać nie zamierzam.Już bowiem marzę o wielkich posągach, jak te w przepięknej restauracji buddha.
 
 ...a niżej niespodzianka od mojego kochanego mężusia.
Nie w sposób o niej nie wspomnieć, bo to był strzał w 10!!!
DYWAN TYPU SHAGGY W MOIM ULUBIONYM KOLORZE!!!Hurrraaa!!!!Kochany M.!!!
Jaka to była piękna chwila, kiedy po nieudanym dniu w pracy i dość długim oczekiwaniu na komunikację miejską,
wróciłam smutna do domu, gdzie w przedpokoju przywitał mnie długi rulon,
z przepiękną zawartością.To była niezapomniana chwila.
R.K.M. FOREVER!
 
małe jest piękne:)

niżej kolejne ulubione drobiazgi...
...wieszaczki-zwierzaczki zakupiłam w "Rossmann", a fartuszek
w "Markro".



poniżej świeczniki zakupione w....HIPERMARKECIE:)






zestaw: imbryczek + 4 czarki + 4 podkładki pod czarki + taca zakupiłam w sklepie MEGAPUNKT.


NA ZDJĘCIU PONIŻEJ KOLEJNY PREZENT OD PRZYJACIÓŁKI:
WOREK Z WIZERUNKIEM SMOKÓW - MÓJ ULUBIONY!!!!
DŹWIGANIE W NIM ZAKUPÓW TO SAMA PRZYJEMNOŚĆ:)










POWYŻEJ I PONIŻEJ TZW."BAZARÓWKI", ALBO JAK KTO WOLI "STADIONÓWKI",
NABYTE NA "JARMARK EUROPA":)

TE SMOCZYDŁO NA DOLE, TO DZIEŁO MOJEGO ZDOLNEGO M.(czytaj męża Marcina:))
STARE CZASY W MAŁEJ KAWALERCE, GDZIE ZRODZIŁ SIĘ POMYSŁ NA DEKORACJE CHIŃSKIE I GDZIE MOŻNA BYŁO REALIZOWAĆ WSZYSTKIE POMYSŁY,
 CZASEM NAWET TE DOŚĆ SZALONE :)
I TAK WŁAŚNIE ZACZĘŁA SIĘ MOJA PRZYGODA Z IMBRYCZKAMI, SMOKAMI, BUDDAMI,
 ITP....


MOJE KLIMATY...:)


A teraz przedstawiam wszystkim znanego japońskiego kotka w towarzystwie mojego ulubionego zapachu Tresor in Love od Lancome:
 


kociak+zapach+dozownik do mydła to także prezenty od kochanej psiapsiółki :)



PONIŻEJ MIEJSCE, GDZIE OSTATNIO SPĘDZAM NAJWIĘCEJ CZASU:)


A TO MOJE DRUGIE MIEJSCE RELAXINGU:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz